Nie odpowiadam za błędy, zawarte w opowiadaniach! Poprawienie ich, leży w obowiązku autorek, jeszcze zanim wyślą je na konkurs!

czwartek, 12 lipca 2012

Scena niedokończonej namiętności...

Opowiadanie, które uzyskało II miejsce w mini-konkursie (czytaj-1d.blogspot.com/2012/06/mini-konkurs.html)
Temat: Okazywanie sobie uczuć
Tytuł nadany przez administratorkę.
_____________________________
Opierając się na łokciach, Harry wciąż patrzył w jej oczy. W turkusowym kolorze odnajdywał spokój, swoje szczęście i miłość. Wszystkie te uczucia, które gubił stopniowo przez okres swojej kariery. Sposób w jaki na niego patrzyła, pobudzał jego wyobraźnie i serce, które uderzało coraz to szybciej. Gdy końcówka jej paznokcia otarła się o jego skroń, i kiedy opuszki palców zaczęły gładzić delikatnie jego twarz, podciągnął się wyżej.
Stykając swój nos z jej nosem, jeszcze mocniej zagłębiał się w jej wzroku. Lekko uchylone, drżące wargi spoczęły na jej ustach. Poczuł ich suchą powierzchnię, łagodnie obejmując je swoimi. Ich pocałunek pierwszy raz okazał się tak niewinny, tak bardzo czuły, a zarazem spragniony. Jak nigdy wcześniej, nie był przepełniony żądzą i namiętnością, raczej przyjemnym oczekiwaniem. Z każdą kolejną sekundą jego dłonie podciągały jej sukienkę do góry, a usta całowały każdy kawałek odsłanianej skóry. Ann lekko uniosła się, wyciągając ręce, by mógł ściągnąć z niej niepotrzebny materiał. Objęła dłońmi jego kark.
Opadając na poduszki, połączeni byli już w namiętnym pocałunku. Usta Harrego przesuwały się wciąż w dół, obdarowując szyję i piersi delikatnym dotykiem i swoim ciepłem. Kiedy wkradł się w zagłębienie jej pępka i kiedy jego język zaczął szybko wirować po jego obrzeżach, Ann wygięła ciało w łuk. Śmiejąc się, przeturlała się po łóżku. Na ten widok podniósł głowę. Prawy kącik jego warg uniósł się w szelmowskim uśmiechu, a oczy rozświetlił radosny blask. Białe zęby połyskiwały w jaśniejącym blasku księżyca.
- Uciekasz mi? – zapytał rozbawiony.
 - Może tylko przedłużam oczekiwanie?
Prawie natychmiast poczuła jego usta, którymi rozchylił jej wargi. Wsunęła ręce pod jego koszulkę. Jej place sprawnie przemykały do góry, gładząc jego tors. Przytulił ją mocno i począł całować jej kark. Nagle jego ciało zamarło, a on sam zerwał się z łóżka.
- Poczekaj.
- Harry, to nie jest moment na czekanie – znów wyprężyła ciało, ocierając o prześcieradło zgrabnie jednym udem, a on poczuł, że zakręciło mu się w głowie.
- Nie, nie, nie – zaprzeczył gwałtownie tak absurdalnym pomysłom. – Tylko przedłużam to oczekiwanie? – rzucił z ironią, po czym podszedł do drzwi.
Szybko zatrzasnął je w futrynie, przekręcił kluczyk w zamku, a złoty łańcuszek umieścił w blokadzie. Odsunął się, podziwiając swoje dzieło. Chyba nie zaspokoiły jego marzeń dotyczących pełnego bezpieczeństwa, bo chwycił stojące nieopodal krzesło, umieszczając jego oparcie tuż pod klamką. Następnie ruszył w kierunku drzwi balkonowych i okien, wszystkie szczelnie zamykając oraz zasuwając żaluzje i zaciągając firanki. Omiótł wzrokiem pokój, jakby szukał zbyt dużego otworu wentylacyjnego, przez który ktoś mógłby się w nieodpowiedniej chwili przecisnąć. Zadowolony z siebie, spojrzał na łóżko, na którym brunetka w samej bieliźnie opierała się na łokciach. Sprawiała wrażenie lekko zagubionej w jego poczynaniach. Uśmiechnął się zalotnie i ściągnął koszulkę, którą odrzucił w kąt.
- Masz dzisiaj zamiar być przewrażliwiony? – zaśmiała się, odchylając kokieteryjnie głowę.
- Mam zamiar być wrażliwy na wszystkie twoje dźwięki – odparł, znów opadając na nią.
Podniósł wzrok, lecz nie patrzyła na niego. Pocałował najpierw podbrzusze, schodząc coraz niżej. Jego wargi schodziły w dół, aż natknęły się na brzeg czarnych stringów. Ostrożnie uchwycił go zębami, ciągnąc w dół. Gdy był już przy kostkach, uchwycił je w dłoń i odrzucił w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Harry... - usłyszał, więc oderwał się od niej. Teraz patrzyła mu w oczy. Jej rysy wyrażały pełne skupienie, lecz zamiast spodziewanej namiętności, dostrzegł strach.
Objęła jego kark, przyciągając go mocno do siebie.
- Chcesz tego dzisiaj? – zapytała.
- Chcę... kiedyś...Lecz jeśli nie jesteś gotowa?
Mijały sekundy.
Oddychając coraz ciężej, wkradał się znów w jej wargi, a Ann wypuściła z płuc powietrze. Jej ciało zaczęło drżeć i pocić się. Wszczepiła długie place między jego włosy... uspokojona, zaczęła miarowo oddychać.
- Chyba jestem gotowa... już dziś...
Znowu spojrzał w jej oczy. Teraz ich kolor przypominał morze w czasie sztormu. Zamglone, dzikie i żądne przygód. Czysty kolor turkusa został przykryty przez warstwę burzowej szarości. Próbował odnaleźć w nich to, co widział zawsze, lecz nie mógł. Zniknęła radość i żywiołowość, zwykła niewinność. Teraz wypływało z nich pożądanie i namiętność, nieodkryta i nieznana nikomu egzotyczność. Wciąż wpatrując się w nie, skierował swoją dłoń między jej nogi. Głaszcząc wewnętrzną stronę jej ud, zmusił ją do ich rozchylenia. Wsunął się między nie, a jej ręce szybko zaczęły zdzierać z niego bokserki. W amoku pożądania nie panowała nad sobą, i zapomniał o tym, że przecież mieli czekać. Kiedy ułożył się na niej, oparł czoło na jej czole. Ich suche wargi ocierały się o siebie. Ann przełknęła ślinę, oblizując je.
- Musisz mi pomóc, Harry – szepnęła, patrząc mu w oczy. Uważnie obejrzał każdy milimetr jej twarzy, jakby szukał potwierdzenia. Pewności tego, że ona chce, tak samo jak on. Kiedy spod przymrużonych powiek wydostał się znany błysk, a na jej usta wstąpił delikatny uśmiech, znalazł ją. Ostatni raz muskając jej wargi, ukrył twarz w jej czarnych włosach. Objął ją mocno, przyciskając całe jej ciało do siebie. Omotany jej zapachem, zamknął oczy, przesuwając swoje biodra powoli do przodu. Słysząc jej ciche syknięcie, zatrzymał się. Uniósł się lekko, patrząc na jej odwróconą w bok głowę. Wciskała skroń w poduszkę, a jej oczy były mocno zaciśnięte. Ujął jej policzek w dłoń, pocierając go delikatnie. Uchyliła powieki, z których wylał się promień bólu. Zacisnął mocno szczękę. Zapomniał, jak to jest, kiedy odbiera się kobiecie niewinność.
- Patrz na mnie, proszę. – Nie przestając jej głaskać, położył drugi kciuk na jej uchylonej wardze. Wpatrując się uparcie w turkusowe tęczówki, ponowił swoje ruchy. Powoli wchodził w nią coraz bardziej, widząc kolejne zmarszczki na jej czole. Nie zamknęła oczu.

0 komentarze:

Prześlij komentarz