Nie odpowiadam za błędy, zawarte w opowiadaniach! Poprawienie ich, leży w obowiązku autorek, jeszcze zanim wyślą je na konkurs!

czwartek, 16 sierpnia 2012

Nothing's real but love

Opowiadanie, które uzyskało III miejsce w mini-konkursie 2
http://czytaj-1d.blogspot.com/2012/07/mini-konkurs-2.html )
Temat: Inspiracja piosenką Kate Nash - The nicest thing
Twórczość autorki: http://words-will-be-just-words.blogspot.com/ &
http://i-promise-i-will-be-by-your-side.blogspot.com/

_____________________________

Tytuł: Nothing's real but love
Bohaterowie: Niall Horan i Zayn Malik
Opis: Niall, po długiej przyjaźni zrywa kontakt z Zaynem, chłopak próbuje za wszelką cenę dowiedzieć się co go do tego skłoniło. Jaki tak naprawdę jest powód, przez który Niall tak nagle zamilkł?
Ilość słów: 5 649
Ilość stron: 11
Gatunek: bromance
Inspiracja: Kate Nash - The Nicest Thing oraz Rebecca Ferguson - Nothing's real but love

Serce wybijało rytmiczną melodię, każde bicie słyszał dokładnie w swojej głowie, niemal czuł pompującą przez organ krew. Nie mógł nic poradzić na to, że obecność tego wysokiego mulata tak na niego wpływała. Rzucił okiem na jego wystylizowane, ciemne włosy, zadając sobie pytanie, dlaczego on musi być idealny w każdym calu? Jego postawa, jak zawsze wyluzowanego bad boya tylko zwiększała tę fascynację.
-Niall, słuchasz mnie w ogóle? - do jego uszu dobiegł niski głos.
Blondyn potrząsnął głową, zupełnie jakby odpędzał od siebie muchy.
-Przepraszam Zayn, zamyśliłem się. Możesz powtórzyć? - zapytał uśmiechając się przepraszająco.
Mulat wypuścił powietrze z płuc, garbiąc się jeszcze bardziej niż zazwyczaj.
-Niall, wszystko z tobą okey? Ostatnio jesteś jakiś ponury.
Irlandczyk pokiwał głową. - Tak, jeszcze raz przepraszam.
W głowie blondyna panował istny chaos. Był wdzięczny Bogu, za to, że Zayn nie umie czytać w myślach, jednak i bez tego mulat wiedział, że z Niall’em jest coś nie w porządku.
-Niall..
-Cholera Zayn! Nic mi nie jest! Po prostu kontynuuj! - powiedział ostro, unosząc głos.
Malik zamarł. Wpatrywał się tępo w zaróżowioną twarz Niall’a, nie wiedząc co powiedzieć.
-Ja... Ja przepraszam. Zayn, nie powinienem...
Chłopak przymknął oczy.
-Nie szkodzi, ale Niall, jeśli coś jest nie tak, to wiesz..
-Coś ty się tak uparł? - zapytał cicho.
Jego oczy spowiła powłoka, jakby ze szkła. Nie chciał teraz płakać, nie na ulicy, kiedy w każdej chwili ktoś mógł go zauważyć. Bo w końcu jak by to wyglądało? Niall Horan wylewający łzy.
Zayn westchnął głośno. - Niech ci będzie.
Dni przesypywały się jak piasek przez palce. Niall nie mógł zrozumieć tego, dlaczego tak nagle urwał kontakt z Zayn’em. Potrzebował go, a pomysł, żeby przestał się do niego odzywać przyszedł nagle, więc dlaczego tego nie przemyślał? Miał do siebie pretensje, ale wypowiedzianych słów nie można już było cofnąć. Z każdą minutą odczuwał coraz większą potrzebę zadzwonienia do niego i poproszenia o spotkanie, ale co by to dało? I tak nie mógłby powiedzieć mu prawdy.
Zayn nie wiedział o nim dwóch najważniejszych faktów, faktów, które dotychczas znała tylko jego matka i Niall nie potrafił mu ich tak po prostu wyjawić, nawet jeśli byli najlepszymi przyjaciółmi.
Codzienna rutyna przyprawiała go już o mdłości. Miał dość ścielenia łóżka, chodzenia do szkoły, znoszenia wzroku Zayn’a, ale nie mógł nic na to poradzić. Musiał żyć normalnie, jak gdyby nigdy nic się nie stało, jakby nigdy nie wypowiedział słów, które tak bardzo zraniły Zayn’a.
Mimo wczesnej godziny, był już zmęczony. Ułożył się wygodnie na swoim łóżku, zakrywając twarz kołdrą. Kiedy obrócił się na drugi bok, syknął z bólu, a jego dłoń momentalnie powędrowała do szyi, zaraz za uszy.
-Cholera - zaklął głośno.
Zapomniał o tym, żeby nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów. Jego powiększone węzły chłonne, z każdym dniem przyprawiały go o coraz większy ból. Skulił się tak, że jego broda niemal opierała się na kolanach.
Nie potrafił zrozumieć jak szybko może się zmienić jego stan. Zmęczenie i powiększenie węzłów chłonnych towarzyszyło mu już od jakiegoś czasu, ale gorączka? Przychodziła niespodziewanie, w dodatku tak wysoka, że miewał majaki.
Raz nawet widział Zayn’a.
Usłyszał stukot. Zignorował go wmawiając sobie, że na parapet spadł kasztan z rosnącego przy jego domu drzewa, ale to było coś innego i nasilało się z każdą chwilą. Bał się wyjrzeć spod kołdry, żeby sprawdzić co się dzieje za oknem, ale to cholerne pukanie nie pozwoliło mu się skupić. Gwałtownym ruchem zerwał z siebie przykrycie i omal nie dostał zawału, widząc za szybą twarz swojego przyjaciela.. byłego przyjaciela.
-Proszę wpuść mnie! - usłyszał jego głos, przytłumiony przez dzielącą ich szklaną ścianę.
Niall pokręcił głową.
-Horan do jasnej cholery! WPUŚĆ MNIE! - wrzasnął uderzając pięścią w parapet.
Blondyn był przerażony, pierwszy raz w życiu nie wiedział co ma zrobić. Zacisnął z całej siły powieki, po czym powoli podniósł się. Zbliżał się do okna z zaciśniętymi pięściami. Po prostu się bał. Drżącymi dłońmi otworzył okno, po czym wycofał się pod ścianę, tak, żeby Zayn mógł wejść do środka.
Drgnął, kiedy Mulat opadł na podłogę z cichym hukiem.
-Czego chcesz Malik? - powiedział przybierając zimny ton, tym samym próbując zakryć drżenie głosu.
Brunet wzruszył ramionami. - Pragnę prawdy, Niall.
-Dostałeś już ją, nie pamiętasz? - syknął przez zaciśnięte zęby, które robiły się obolałe, przez naciskający na nie język.
-Pamiętam każde słowo, każdy gest i spojrzenie z tamtego wieczoru, Niall, ale wtedy.. wtedy to nie była prawda.
Niall zmrużył oczy. W tej chwili wyglądał jak żmija gotowa do ataku.
-Powiedziałeś, że nasza przyjaźń nigdy nie miała sensu, że ta znajomość powoli cię wykańcza, że nie chcesz mieć nic wspólnego z taką kanalią jak ja... Pamiętam to wszystko, ale mimo tego, że nie usłyszałem ani jednego przepraszam, to ci wybaczyłem, a teraz chciałbym dowiedzieć się tylko, dlaczego to powiedziałeś. Nie mówiłbyś tego bez powodu, Niall. Ja to wiem. - Zayn przemawiał kojąco, jego niski głos wpasował się idealnie w panującą w pokoju atmosferę.
Blondyn zakrył dłońmi uszy. - Zamknij się! Nie chcę cię słuchać! Wyjdź stąd i już nigdy nie pokazuj mi się na oczy! - wrzasnął.
Jego plecy przywarły całą powierzchnią do ściany, jakby chciał się w niej zatopić.
-Nie chcesz tego. - Mulat nie dawał za wygraną. - Nadal pragniesz naszej przyjaźni, okłamujesz mnie i siebie za razem.
-Zayn, przestań! - krzyknął, a z jego gardła wydarł się szloch, kolana się pod nim ugięły, a sam osunął się na podłogę, podkurczając nogi.
Bał się spojrzeć na Zayn’a, jakby ten był jakąś zjawą. Zaciskał z całej siły powieki, dając upust łzom.
-Proszę, wyjdź - wyszlochał, ale mulat go nie posłuchał, jak zawsze z resztą.
Malik kucnął przed nim i delikatnym ruchem oderwał jego dłonie od czaszki, splątując ich palce ze sobą i podnosząc go na nogi. Pozwolił mu oprzeć się o ścianę, mimo tego sam próbował go jakoś podeprzeć, przenosząc cały jego ciężar na siebie. Otarł palcami łzy spływające po zaróżowionych policzkach.
-Powiesz mi w końcu prawdę? - wyszeptał.
Niall pokręcił głową. - A co mam ci powiedzieć? To, że jestem gejem? - zapytał głośno.
Zayn pokręcił głową, ale po chwili zorientował się, że jego przyjaciel tego nie widział.
-Ja to wiem..
Blondyn otworzył gwałtownie oczy. - Jak to?
Z gardła bruneta wyrwało się ciche westchnienie. Nie potrafił tego wytłumaczyć. Zauważył to już dawno.
-To się zaczęło gdzieś pod koniec pierwszej klasy liceum, prawda? Wtedy, nie podobała ci się żadna dziewczyna, którą ci pokazałem. Myślałem, że to po prostu różnica gustu, że masz jakieś oczekiwania, co do kobiet. Zacząłem ci się bardziej przyglądać. - Zamilkł na moment, jakby obawiał się, czy powiedzieć to, co mu leży na sercu. - Wiesz jak słodko wyglądasz, kiedy oglądasz się za facetami, kiedy patrzysz na mnie..
Błękitne oczy Niall’a przeszywały Zayn’a na wskroś. Wędrowały od jego oczu, do ust, chcąc przez to dowiedzieć się, czy chłopak mówi prawdę.
-Nie wiem dlaczego mi nie powiedziałeś, ale przecież wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi.. Chociaż nie wydaje mi się, że to właśnie przez to próbowałeś zaprzepaścić tę znajomość.
Niall wyrwał dłoń z uścisku Zayn’a i schował za nią twarz, kręcąc głową.
-Nie naciskaj na mnie..
Nie powiedział nic więcej, bo przeszkodził mu krzyk jego matki.
-Synku, wziąłeś dzisiaj leki?!
Zayn spojrzał na niego przerażony, mimo panującej na dworze szarówki, Niall widział jak twarz jego byłego przyjaciela staje się blada jak kreda.
-Leki? Jakie leki? Niall o co tu chodzi?! W co ty się ze mną bawisz? - krzyknął, a zaraz po tym usłyszał jak ktoś - zapewne mama Niall’a - wspina się po schodach.
Położył dłonie na szyi Niall’a, a ten wrzasnął przeraźliwie, przez co Zayn odskoczył od niego na kilka kroków, nie zdając sobie sprawy jaki ból sprawił tym gestem Irlandczykowi.
-Niall, co to za krzy... - zacięła się widząc przerażonego Zayn’a stojącego na środku sypialni jego syna. - Co ty tu robisz Zayn?
-Ja.. Ja.. Prze-Przepraszam, ale mu-musiałem porozmawiać z Niallem. - Jąkał się chłopak.
Kobieta była nieco zdziwiona tym faktem, myślała, że jej syn nadal przyjaźni się z Zayn’em, więc dlaczego chłopak nie wszedł po prostu drzwiami? Próbowała rozgryźć co się dzieje, ale nie potrafiła. Na jej czole pojawiły się zmarszczki.
-Nie szkodzi, Niall wziąłeś leki? - Blondyn skinął głową, po czym spojrzał błagalnie na mamę. Wiedziała co oznaczał ten wzrok. - Będę na dole, jakbyście mnie potrzebowali.
Kiedy drzwi na powrót zostały zamknięte, Zayn wpatrywał się w Niall’a, który obejmował rękoma swoją szyję, znowu zaciskając powieki. Był potwornie blady, a jego ciałem wstrząsały silne dreszcze.
-Niall, co ci? - wymamrotał.
-Mam gorączkę - oznajmił od niechcenia, wzruszając ramionami.
-Dlaczego się nie położysz? - zapytał zdenerwowany, próbując odeprzeć nadciągającą falę gniewu.
-A po co?! - wrzasnął Niall. - To i tak niczego nie zmieni! To i tak wróci, niezależnie od tego, jak bardzo będę chciał się tego pozbyć.. Zayn AIDS nie da się wyleczyć!
Mulat zamarł wpatrując się w oblicze blondyna. Patrzył jak po jego policzkach spływają łzy, jak jego usta wyginają się w grymasie, zamiast uśmiechu. Mokre od łez rzęsy coraz częściej opadały w dół, muskając cienie pod oczami.
-Powiedz coś. - Wyszeptał Niall. - Zayn, powiedz coś! - krzyknął płaczliwie.
Brunet nie wiedział co ma powiedzieć. Patrzył z przerażeniem na chłopaka stojącego pod ścianą.
-Jak... Jak to możliwe?
Blondyn patrzył na niego spod półprzymkniętych powiek, nie wiedział jak zacząć opowiadać tę beznadziejną historię.
-Zayn, naprawdę chcesz znać przyczynę tej głupiej choroby?
Brązowooki skinął głową. Sam nie wiedział czy chce usłyszeć jak to wszystko się stało, ale zanim jeszcze Niall zaczął mówić, wstał i zgarnął z łóżka ciepły koc, narzucając go później na chłopaka.
Blondyn obserwował go ze zdziwieniem, nigdy nie opiekowali się sobą nawzajem, byli zwykłymi przyjaciółmi ze szkoły. Irlandczyk drgnął, kiedy poczuł, że Zayn pociera wewnętrzną częścią dłoni jego zmarzniętą łydkę. Próbował to ignorować, ale nie potrafił, darzył go zbyt wielkimi uczuciami, żeby nie zwracać na to uwagi.
Zaczerpnął powietrza ze świstem i z jego ust zaczęły dosłownie wylewać się słowa. - Pamiętasz nasze pierwsze wakacje w liceum? Byliśmy wtedy tacy dumni, sam nie wiem z czego, ale tak było. Patrzyliśmy na młodszych z pogardą. - Zayn skinął głową. - Pojechałem wtedy na wakacje do dziadków, do Irlandii, zostawiając cię samego w Bradford. - Zatrzymał się na chwilę, czekając, aż Zayn przestanie masować jego łydkę, ale Ciemnooki nie miał na to najmniejszej ochoty. - Poszedłem wtedy z chłopakami na imprezę, no wiesz, chcieliśmy odświeżyć naszą znajomość.. I szczerze? Nie pamiętam dokładnie całego wieczoru, kiedy próbuję coś sobie przypomnieć, widzę tylko przebłyski tego, co się wtedy działo. Pamiętam, że Chloe robiła striptiz na stole, że Chase chwalił się swoim talentem tanecznym, pamiętam, że stałem na DJ'ce i jeszcze coś, pamiętam dziewczynę. Nigdy przedtem nie widziałem jej w Mullingar, chociaż teraz, nie mogę przypomnieć sobie jak wyglądała, to wiem, że nigdy wcześniej jej nie spotkałem. - Zaśmiał się cicho. - Jakie to wszystko głupie.. Nie wiem czy byłem tak bardzo pijany, czy ktoś mi coś dosypał, ale rano obudziłem się w jej cholernej kawalerce, na poduszce obok był liścik, napisała mi, że wraca o dwunastej i do tego czasu ma mnie nie być w jej mieszkaniu, i że jestem zajebisty w łóżku.. - westchnął cicho.
Przez chwilę panowała cisza. Zayn próbował przetrawić słowa Nialla, nie zapominając o rozgrzewaniu jego łydek.
-Kiedy zauważyłeś, że coś ci jest? - zapytał brunet patrząc prosto w niebieskie oczy chłopaka.
Niall pokręcił głową. - Na początku września dostałem dziwną wysypkę, zaczęły się problemy z węzłami chłonnymi i bolało mnie w kościach. Moja mama nie miała pojęcia co mi jest i zdecydowała się zabrać mnie do lekarza. Resztę dopowiedz sobie sam.
Mulat pokiwał głową. - Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś?
W oczach Nialla pojawiło się przerażenie zmieszane ze smutkiem. Zacisnął dłonie w pięści.
-Nie mogłem, bałem się jak zareagujesz. - Wyszeptał.
Zayn przygryzł wargę. W jego głowie toczyła się wojna. W tej chwili marzył tylko i wyłącznie o tym, żeby przytulić Nialla, ale, z drugiej strony, obawiał się, że może to zostać źle przez niego odebrane.
-Mógłbyś mnie puścić? Chciałbym się położyć. - Usłyszał głos Niall’a.
Mulat zerwał się na równe nogi i od razu wyciągnął dłoń w kierunku blondyna. Do łóżka nie było daleko, ale Niall był potwornie słaby. Zwykła, krótka rozmowa go wykończyła. Stawiał powolne, ociężałe kroki, powłócząc nogami i trzymając się ramienia Zayn’a, jakby było ostatnią deską ratunku. Brązowooki pomógł mu się położyć, a sam opatulił go kołdrą stanowczo za grubą jak na tę porę roku.
-Śpij - wyszeptał brunet, zgarniając grzywkę ze spoconego czoła Nialla.
Zayn nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony powinien wyjść, po prostu pójść do domu, ale z drugiej... coś trzymało go tutaj, przy boku chorego przyjaciela.
Postawił przy łóżku pufę i usiadł, najciszej jak potrafił. Przez chwilę nie wiedział gdzie podziać wzrok. Było mu głupio patrzeć na zasypiającego Nialla, ale kiedy przyjrzał mu się uważnie, nie mógł się oderwać. Miał ochotę dotknąć jego policzka, przejechać opuszkami palców po zgrabnym nosie czy przymkniętych powiekach. Pragnął zwilżyć jego usta swoimi, ale nie mógł. Sam dziwnie czuł się z tymi myślami, a poza tym przecież miał dziewczynę, nie powinien przecież tak bezpodstawnie dotykać swojego najlepszego przyjaciela.
Obudził go głośny łoskot. Podskoczył na łóżku, ale nikogo nie było. Tak mu się przynajmniej wydawało, bo po pokoju rozległ się głośny jęk. Spojrzał na podłogę, na której leżał Zayn.
-Obudziłem cię? - jęknął. - Niall, przepraszam.
Na twarzy blondyna wymalował się uśmiech. - Nie szkodzi. Jak chcesz połóż się obok mnie, to jest dwuosobowe łóżko. Koc jest, jakieś ciuchy ci rano pożyczę. - Powiedział czerwieniąc się po uszy.
Zayn uśmiechnął się szeroko. -To łóżko jest na pewno wygodniejsze niż spadanie z pufy, więc skorzystam z chęcią.
Niall pokręcił głową z niedowierzeniem, po czym przewrócił się na drugi bok, byle nie patrzeć na rozbierającego się bruneta. Zacisnął z całej siły powieki, kiedy usłyszał, jak jakaś część jego garderoby ląduje na ziemi. A zaraz po tym, poczuł jak łóżko ugina się od jego ciężaru. Odwrócił się twarzą do mulata, napotykając jego wzrok.
Zayn momentalnie zamarł. Patrzył w te niesamowite oczy, które teraz, w ciemnym pokoju miały czarny kolor. Zadrżał na myśl, że leży teraz w jednym łóżku z Niall’em, gdzie nikt ich nie zobaczy. Powędrował wzrokiem na jego usta i uśmiechnął się mimowolnie. Nawet nie zauważył kiedy, jego dłoń wydostała się spod koca i dotknęła opuszkami palców dolnej wargi blondyna. Chłopak zesztywniał.
-Niall? - wyszeptał Zayn.
Irlandczyk posłał mu pytające spojrzenie.
-Kochałeś kiedykolwiek jakiegoś chłopaka?
Do uszu Zayn’a dobiegł dźwięk przełykanej śliny. Nie mógł zrozumieć jego reakcji. Westchnął cicho. - No trudno, może kiedyś mi powiesz.. Dobranoc Niall
Pobudka chyba była jedną z najgorszych, jakie Zayn przeżył w całym swoim życiu. Na śpiku usłyszał jak Niall opuszcza łóżko w pośpiechu, po czym pędzi do łazienki. Mulat otworzył szeroko oczy, po czym zerwał się na nogi i nie mając pewności, czy Niall go wpuści, podszedł do drzwi łazienki.
-Niall, mogę wejść?
W odpowiedzi usłyszał jedno, krótkie, przytłumione "Nie", a zaraz po tym dźwięki jakie wydawał wymiotujący Irlandczyk. Zayn westchnął cicho i bez zgody wkroczył do pomieszczenia.
-Wiedziałem, że mnie nie posłuchasz - wymamrotał w przerwie.
Zayn uśmiechnął się ciepło i podszedł do niego. Położył dłoń na jego plecach, gładząc je delikatnie za każdym razem, kiedy mięśnie Niall’a napinały się z całej siły, żeby pozbyć się pokarmu z żołądka. Nigdy nie przeszkadzały mu wymiociny, ale starał się nie patrzeć na blondyna, żeby nie poczuł się jeszcze bardziej niekomfortowo.
Niall usiadł obok muszli, opierając się o zimną, kafelkową ścianę. Przymknął powieki, wzdychając głośno.
-Lepiej? - zapytał Zayn wiedząc, że nie jest to pytanie na miejscu.
-Mój żołądek się znowu buntuje, jebane leki przestają działać, może być lepiej? - warknął Niall.
-Ale...
-Nie Zayn, wszystko jest do dupy, biorę już podwójną dawkę i nic nie daje. Z dnia na dzień jest coraz gorzej! Muszę pogodzić się z tym, że umie... - Nie skończył zdania, bo mulat wpił się w jego usta ignorując nieprzyjemny smak wymiocin.
Dla jednych może to wydawać się obrzydliwe, ale właśnie w tej chwili spełniło się największe marzenie Niall’a. Wychylił się w kierunku Zayn’a, obejmując jego kark dłońmi, przyciągnął go bliżej siebie. Usłyszał ciche jęknięcie, a kąciki jego ust uniosły się.
Zayn, przejmując cały ciężar na siebie, pomógł Niall’owi wstać i nie przestając go całować przyparł do ściany. Po chwili, kiedy zdał sobie sprawę co tak naprawdę zrobił, odsunął się od Niall’a.
-Nigdy więcej nie waż się powiedzieć, że umierasz, jasne?
Niall przytaknął, a jego twarz rozjaśnił uśmiech. - Dzięki..
Zayn opuścił pomieszczenie, pozwalając Niall’owi odbyć poranną toaletę. Usiadł na łóżku swojego przyjaciela i opierając łokcie na kolanach, schował twarz w dłoniach. Zadawał sobie jedno symboliczne pytanie: Dlaczego? Dlaczego pocałował Niall’a? Czy uczucia, zarówno jak orientacja może ulec zmianie w jedną noc?
-To absurd - mruknął pod nosem.
Nie wierzył w to wszystko, ale perspektywa przyszłości bez Niall’a wydawała się być tak cholernie bolesna.
Starał się normalnie przy nim zachowywać, jakby nigdy nie było tego pocałunku, ale nie potrafił. Widział teraz Niall’a w zupełnie innym świetle. Nawet wiadomości otrzymane od jego dziewczyny zostały zignorowane. Niall wydawał się dobrzeć z każdym dniem. Był coraz silniejszy, owszem, może nadal miał powiększone węzły chłonne, może i miewał okresową gorączkę, ale sprawiał wrażenie najszczęśliwszej osoby na Ziemi.
Zayn zdawał sobie sprawę z tego, że musi skończyć swój związek, ale nie potrafił powiedzieć tego na głos. Tego, że tak naprawdę w ciągu ostatnich stał się gejem.
Niall pożegnał go krótkim pocałunkiem i pokazał zaciśnięte kciuki. - Dasz radę! - krzyknął, a mulat skinął głową.
Objął z całej siły załamanego chłopaka. Nie chciał, żeby to wszystko tak się potoczyło, nie chciał, żeby Ash wykrzyczała mu prosto w twarz, że go nienawidzi. A tego by nie było, gdyby nie on.
-Zayn, przepraszam, to moja wina.
Brunet spojrzał na niego złowrogo. - Nawet tak nie myśl, gdybym nie chciał, to bym z nią nie zrywał, ale zrobiłem to, bo cię kocham.
Irlandczyk wpatrywał się niebieskimi tęczówkami w oczy Zayn’a. Po raz pierwszy z jego ust padły te słowa. Kąciki jego ust powędrowały ku górze.
-Zostajesz dzisiaj u mnie? Obejrzymy jakiś film? - zaproponował Niall.
-Ale ja wybieram. - Wymamrotał i pochylił się, żeby go pocałować.
Film szybko się skończył, a oni leżeli w łóżku, wpatrując się w sufit. Zayn jako pierwszy zmienił pozycję, układając swoją głowę na klatce piersiowej Niall’a. Przymknął oczy, kiedy długie i zwinne palce blondyna wsunęły się w jego czuprynę.
-O czym marzysz, Niall? - wyszeptał Zayn.
Palce blondyna przestały poruszać się między jego włosami.
-Zayn, nie marzę o niczym. Moja choroba zniszczyła wszystkie marzenia. - Wyszeptał tak cicho, że brunet ledwo go usłyszał.
Podwinął rąbek koszulki Niall’a i pocałował go w bok, po czym uniósł się na łokciu.
-A o czym marzyłeś się przedtem? Przed chorobą? - uśmiechnął się.
Chłopak westchnął cicho. - Chciałem wyjechać do Francji, zobaczyć wieżę Eiffla, marzyłem o zagraniu koncertu przed publicznością i pragnąłem... pragnąłem ciebie Zayn. Ty spełniłeś moje największe marzenie.
Mulat uśmiechnął się ciepło. - Cieszę się.
Wakacje oznaczały koniec liceum, pożegnanie z dotychczasowymi znajomymi, pójście na studia. W przypadku Niall’a było inaczej. On, w środku, wiedział, że żegna się z nimi już na zawsze i choć Zayn starał mu się to wybić z głowy, on wiedział lepiej. Z każdym dniem jego samopoczucie zaczęło się pogarszać, aż do dnia, kiedy w jego skrzynce pocztowej znalazł kopertę z własnym nazwiskiem. Zdziwiony, zabrał ją do domu i rozerwał kopertę, w której był dziwny, sztywny papier i liścik. Wziął małą, szarą karteczkę do ręki i przeczytał znajome pismo.

No, skarbie, pakuj się xx
W czwartek o godzinie 06:21 mamy wylot <3
Kocham Cię, do zobaczenia wkrótce
Zayn xx

Jego oczy zaszkliły się, a kiedy chwycił bilet lotniczy do ręki, łzy zbierające się w oczach spłynęły leniwie po policzku.
To był bilet do Paryża, a wylot był jutro.
Nie zastanawiając się długo i po odbyciu krótkiej rozmowy z mamą, zabrał się do pakowania rzeczy, modląc się o to, żeby zmieścił wszystko w jedną walizkę.
Zayn czekał cierpliwie przed lotniskiem. Nie widział Niall’a od trzech dni, bo ten miał kilka wizyt u lekarzy. Kiedy zobaczył na horyzoncie tę blond czuprynę, uśmiechnął się szeroko i wyciągnął ręce, zapraszając go do uścisku, który przyjął z wielkim uśmiechem, stawiając najpierw walizkę.
-Cześć skarbie - wyszeptał mulat niskim i ochrypniętym głosem, co Niall skomentował cichym chichotem. - Gdzie twoi rodzice?
-Pożegnałem się z nimi w aucie. Nie chciałem, żeby patrzyli na nas tak jak ostatnio - zaśmiał się cicho, a Zayn mu zawtórował.
-Nie było wtedy tak źle, chociaż nie była to najmilsza kolacja w moim życiu. - Puścił mu oczko i chwytając najpierw jego dłoń, a potem rączkę walizki, ruszyli przed siebie, a za nimi odgłos kółek jadących po kostce brukowej.
Niall czuł się jak w bajce stojąc na wieży Eiffla, tuląc się do piersi mężczyzny którego kochał i w dodatku patrząc na panoramę Paryża nocą.
-Kocham Cię Zayn. - Wyszeptał patrząc w górę, na swojego chłopaka, ale kiedy nie napotkał jego wzroku, zmarszczył brwi. - O czym myślisz?
Brunet otrząsnął się z dziwnego transu. - Boję się przyszłości - oznajmił bez ogródek.
Niall uśmiechnął się smutno. - Nie bój się, będę z tobą już zawsze. - Wyciągnął rękę, pokazując na księżyc w pełni. - Kiedy będziesz smutny, albo będziesz miał wrażenie, że nikt cię nie kocha, spójrz na niego i pomyśl o mnie. - Uśmiechnął się smutno i schował twarz w ciepłym sweterku Zayn’a.
Poczuł jak usta bruneta muskają czubek jego głowy. - Też cię kocham, Niall.
Wrócili do domu po tygodniu spędzonym w Paryżu, byli szczęśliwi, że mogli być sami, we dwoje przez choćby siedem dni. Lot do domu był bardzo męczący, ponieważ Niall’a męczyła gorączka, której nie dało się niczym zbić. Siedział owinięty w dwie bluzy Zayn’a, tuląc się do niego i szczękając zębami z zimna, ale gdzieś w duchu był najszczęśliwszym człowiekiem stąpającym po Ziemi.
W ciągu kilku dni wszystko ustało. Niall czuł się wyśmienicie nie męczony przez gorączkę, nudności czy powiększone węzły chłonne. Był zwykłym chłopakiem, który cieszył się życiem. Odrzucił myślenie o chorobie na bok, myślał, że nie może być lepiej, kiedy pewnego chłodnego wieczoru Zayn zabrał go do małej knajpki na rogu, gdzie wręczył mu gitarę i kazał wejść na scenę. Blondyn nie mógł uwierzyć własnym oczom i uszom, kiedy widownia zamarła słysząc jego głos.

All I know is that you're so nice,
You're the nicest thing I've seen.
I wish that we could give it a go,
See if we could be something.

Śpiewając to patrzył wprost na Zayn’a, uśmiechając się pod nosem. Kiedy po raz ostatni szarpnął za struny, widownia wybuchła. Jedni gwizdali, inni klaskali, ale Niall patrzył na swojego chłopaka, po czym poruszył ustami, szepcząc nieme: Kocham Cię.
Zayn zdecydował się odłożyć wyjazd do collegu na przyszły rok. Teraz chciał cały czas spędzić z Niall’em, nie wiedząc ile dni mu tak naprawdę zostało. Mieszkali w domu Niall’a, ponieważ u Zayn’a był stanowczo zbyt duży tłok. Nie szczędzili sobie czułości, ale nigdy nie przekroczyli pewnej granicy.
-Już jestem! - krzyknął Zayn, wiedząc, że Niall jest sam w całym domu.
Zmarszczył brwi, kiedy chłopak się nie odezwał.
-Niall, jesteś?! - zawołał ponownie, ale znowu odpowiedziała mu cisza.
Odłożył zakupy na podłodze i ruszył na obchód domu. Nie było nigdzie jego chłopaka. Zajrzał do każdego możliwego pokoju, do każdej łazienki, ale zdał sobie sprawę, że została mu jeszcze weranda na tyłach domu. Wyszedł przez drzwi balkonowe i poczuł jak kamień spada mu z serca, kiedy zobaczył Niall’a, siedzącego w bujanym fotelu.
Podbiegł do niego i kucając obok, ujął za dłonie.
-Niall, co się dzieje? - zapytał widząc zaczerwienione od płaczu oczy i nos. - Coś nie tak?
Widział tylko jak broda chłopaka drży, jak jego oczy się przymykają.
-Zayn, mam zaawansowanego raka skóry.. Rozumiesz? Teraz już pewne jest to, że umieram.
Tym razem pozwolił mu to powiedzieć. W walce z chorobą nie mieli już szans, skoro rak rozwinął się na tyle, to nawet chemia nie miała prawa mu pomóc.
-Nie kłam. - Poprosił zakrywając twarz dłońmi. - Niall, powiedz, że to wszystko, to jakiś głupi żart! - Zayn podniósł się i zaczął chodzić w kółko, zupełnie jak zdenerwowany koń. - Powiedz, że kłamiesz! - wrzasnął.
Po policzkach Niall’a spływały kolejne łzy. Pokręcił nieporadnie głową. - Nie, Zayn. Mówi prawdę. - Po ostatnim wypowiedzianym słowie, wybuchł panicznym szlochem.
Mulat podszedł do niego i pomógł wstać, po czym przygarnął go do piersi. Nie potrafił nic powiedzieć, żadnego pocieszenia.
Niall słabł w oczach. Z dnia na dzień robił się coraz chudszy, jego skóra przypominała w dotyku pergamin, a jego oczy już nie przypominały tych niebieskich, błyszczących perełek. Zayn starał się go jakoś pocieszać, ale sam potrzebował słowa otuchy. Nie mógł zrozumieć, dlaczego on ma pecha w życiu, dlaczego osoba, którą kocha odchodzi z tego świata. Lekarze zaproponowali mu chemię, ale się nie zgodził. Chciał umrzeć jako prawdziwy Niall, a nie zniszczony przez leki. Zayn zaakceptował jego decyzję, bo tak naprawdę, nie potrafił mu się sprzeciwić.
-Zayn, chciałbym, żebyś był szczęśliwy - wyszeptał Niall, układając głowę na udach mulata.
Brunet uśmiechnął się smutno i pogładził Irlandczyka po policzku. - Jestem szczęśliwy z tobą, kochanie.
Pochylił się, muskając jego usta swoimi wargami. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
Niall westchnął cicho i jęknął przekręcając się na drugi bok.
Była połowa sierpnia. Niall rzadko kiedy wychodził z domu, tym samym zatrzymując tam Zayn’a. Po prostu nie miał siły, żeby gdziekolwiek chodzić. Jego stała trasa obejmowała parter domu, bo to właśnie tam został przeniesiony, od kiedy poczuł się słabiej. Najczęściej i tak przesiadywał w bujanym fotelu na ganku, patrząc gdzieś przestrzeń. Zayn nie umiał tego znieść, spoglądał na Niall’a przez okno, odsuwając delikatnie firankę. Czuł się jak podglądacz, patrząc na swojego chłopaka. Aż w końcu, dostawił sobie obok bujanego fotela, zwykły, niewygodny leżak i spędzał czas z Niall’em, po prostu milcząc. Czasem trzymał jego dłoń, a jeśli już, to zawsze całował każdy opuszek jego palców, sprawiając, że na twarzy blondyna pojawiał się cień uśmiechu.
Zayn nie wiedział co ma ze sobą robić. Ustalił z Maurą, że to on dzisiaj pójdzie na zakupy i tak jak obiecał, tak zrobił, żegnając Nialla czułym pocałunkiem, który odwzajemnił, szepcząc ciche: Kocham Cię.
Planował obskoczyć tylko kilka sklepów, ale kiedy zobaczył kolejkę w pierwszym z nich, wiedział, że te zakupy będą długie. Wrócił do domu po dwóch godzinach, wykrzykując standardowe: Już jestem. Odłożył zakupy do kuchni i popędził zobaczyć jak czuje się Niall.
Blondyn spał spokojnie w bujanym fotelu. Zayn uśmiechnął się cicho i podszedł do niego, potrząsając delikatnie jego ramieniem.
-Kochanie, chodź, położysz się do łóżka, tutaj zmarzniesz.
Niall drgnął i otworzył szeroko oczy.
-Nie, zostańmy tutaj. Wiesz Zayn, jakby się coś ze mną stało, proszę sprawdź ostatnią szufladę, po lewej stronie. Zerwij dolną listwę i weź to, co do ciebie należy - uśmiechnął się smutno.
Zayn pokiwał głową. - Dobrze.
Spędzili razem wieczór, oglądając pojawiające się na nocnym niebie gwiazdy. Rozmawiali przyciszonymi głosami i kłócąc się o wielkość planet.
-Zayn, zaśpiewaj mi - poprosił Niall, zbijając mulata z tropu. - Proszę cię, po prostu coś zaśpiewaj.
Zayn zamknął oczy, a z jego ust popłynęła najpiękniejsza melodia, jaką kiedykolwiek słyszał Niall.

Standing in a line
Wonder why it don’t move
Tryna get a hand
Watching people break the rules
And maybe the man in charge, doesn’t like my face
But then this world’s not always good

And nothing’s real but love
Nothing’s real but love
No money, no house, no car, can beat love

They watch us open-mouthed
As we joke around like fools
See who can be the worst
Watch what I can do
But then the door gets slammed, slammed right in my face
And I guess this world’s not always good

Zayn usłyszał ciche, ale głębokie westchnienie, a uścisk Nialla nagle zniknął. Zayn zmarszczył brwi i spojrzał w oczy swojego chłopaka, ale były zamknięte.
-Niall - wyszeptał. - Niall, obudź się! - wrzasnął wstając, ale chłopak już się nie poruszył.
Usiadł ponownie na pstrokatym leżaku i wpatrzył się w bladą twarz swojej miłości. Wziął jego rękę w dłonie i tak jak za każdym razem, ucałował każdy opuszek jego palców, zatrzymując się na tym, na którym powinna być obrączka. Westchnął cicho i podniósł się, żeby spleść jego dłonie na brzuchu, po czym musnął czoło blondyna.
-Kocham Cię, skarbie. - Wyszeptał, a w jego oczach zaczęły zbierać się łzy. - Śpij dobrze.



Zayn.
Piszę ten list do Ciebie wiedząc jak bardzo kiepski w tym jestem lecz to jedyna droga do przekazania Ci tego co czuję i o czym myślę . Moja interpunkcja i gramatyka jest porażająco komiczna wiem to , ponieważ zawsze mi to wypominałeś. Chcę by te kilka słów , które tutaj zamieszczę było naszym ostatnim pożegnaniem. Jednakże jest tak wiele rzeczy , które chciałbym Ci powiedzieć. Na wstępie tego listu Zayn chcę Ci podziękować za spełnienie moich najskrytszych marzeń. Noc spędzona z Tobą na wierzy Eiffel’a była najcudowniejsza z wszystkich nocy jakie przeżyłem . Jednak największe marzenie , które spełniłeś to moment w którym dałeś mi swoje serce. Dałeś mi miłość , której pragnąłem. Tak bardzo żałuję , że nie odważyłem się by powiedzieć Ci to o wiele wcześniej , może teraz zamiast pisać ten list powiedziałbym ci to prosto w twarz ? Może teraz siedziałbym obok ciebie wtulony w twoje ramię ? Może moja historia wyglądałaby inaczej ? Nie wiem tego , nie mam tej gwarancji , że byłoby inaczej, ale wiem jedno pragnę tego całym sercem. Chciałbym także być tam gdzie Ty jesteś teraz , patrzeć na Ciebie , rozkoszować się twoim głębokim głosem. Lecz jeśli czytasz to teraz , nigdy już nie będzie mi to dane. Wiesz Zayn było mi okropnie ciężko , odnosiłem wrażenie , że jestem dla Ciebie ciężarem , że ja i moja choroba jesteśmy zbyt wielkim ładunkiem dla Ciebie. Było mi smutno gdy zakończyłeś swój ponad roczny związek lecz z drugiej strony cieszyłem się jak małe dziecko. Cieszyłem się , że mam Ciebie na wyłączność , że mogę zasypiać i budzić się w twoich ramionach. Cieszyłem się także , że to ja mogę kraść twoje całusy i nieśmiałe spojrzenia. Nie wiem Zayn czy robiłeś to by pomóc mi poczuć się lepiej – nie martw się nie oskarżam Cię jeśli tak było , nie mam Ci tego za złe, czy dlatego , że mnie kochałeś ? W głębi serca mam nadzieję , że to ten drugi powód , ponieważ Ja … Ja cię kochałem Zayn , kochałem jak szaleniec. Moja miłość była do Ciebie szczera , i wtedy gdy zapytałeś mnie czy kochałeś kiedyś jakiegoś chłopaka ? Tak Zayn kochałem , kochałem Ciebie. Kochałem mojego przyjaciela i towarzysza przygód. Okazałeś się najważniejszą osobą w moim życiu , niestety w krótkim życiu. Wiesz Zayn czego jeszcze chcę ? Chcę zostać odprowadzony do raju przez twój głos , chcę by był moim przewodnikiem , który kojącym głosem prowadzi mnie do krainy spokoju. Zawsze rozmyślałem jak brzmisz gdy śpiewasz , zapewne powalająco..Hm. Rozmarzyłem się na krótką chwilę , co zapewne było błędem pisząc ten list. Lecz to jest nierealne , ponieważ twoja osoba jest niesamowita. Jesteś pociągający i męski ..Mogłem tego oszczędzić tutaj ..Chociaż w sumie , nie , nie żałuję niczego tutaj gdyż wszystko co piszę jest prawdą . Tak Zayn jesteś pociągający .Kocham..Kochałem patrzeć na Ciebie w każdym możliwym momencie . Chłonąłem twój widok tak zachłannie . Kochałem sposób w jaki się poruszałeś , zawsze wyglądałeś nienagannie nawet wtedy , gdy po pijaku tańczyłeś dziwny latynoski taniec na środku mojego pokoju. Zapewne nie pamiętasz go lecz ja pamiętam doskonale gdyż pożerałem Cię wtedy wzrokiem. Wiesz bardzo ciężko było mi patrzeć na Ciebie i Ashley . Nie chcę Ci niczego wypominać , ale przysiągłem sobie ,że to napiszę. Za każdym razem wmawiałem sobie , że jeśli jesteś z nią szczęśliwy to niech tak pozostanie . Lecz przy każdym jej błędzie , który popełniła , błędzie który w jakiś sposób ranił Ciebie mówiłem , że nie postąpiłbym tak mówiłem wiele razy że traktowałbym Cię lepiej niż ona. Brzmi to egoistycznie z mojej strony lecz pragnienie twojej miłości dawało mi siłę by nie być głupcem. Na sam koniec , chciałbym Cię przeprosić gdyż …skłamałem.. Pamiętam dokładnie dziewczynę , która zaraziła mnie AIDS. Może byłem pijany tego wieczoru lecz nie na tyle by nic nie zapamiętać. Pamiętam każdy jej toksyczny dotyk , który przyprawiał mnie o mdłości .. I wiesz co ? Wtedy na jej miejscu wyobrażałem sobie Ciebie, wyobrażałem sobie , że to Twoje dłonie dotykają mojego ciała, nie wiem dlaczego tak się działo , może podświadomie pragnąłem byś to był Ty? Może popełniłem błąd piszą to tu lecz każdy z nas je popełnia. Już ostatecznie na sam koniec chciałbym Ci powiedzieć jak bardzo Cię kocham Zayn. Zapewne wspomniałem o tym już kilka razy w tym liście lecz nie wytłumaczyłem dlaczego Cię kocham. Kochałem twój perlisty śmiech , który zarażał wszystkich wokół , kochałem twój subtelny uśmiech zwłaszcza ten gdy ukazywałeś swoje zęby , Twoje wręcz chorobliwe utrzymanie porządku w szafie i idealny układ rzeczy na biurku. Kochałem sposób w jaki marszczyłeś brwi gdy coś Cię frustrowało , kochałem także to w jaki sposób przygryzałeś wnętrze policzka gdy byłeś zestresowany. Uwielbiałem twój styl i nie raz wzorowałem się na nim , kochałem Cię za witanie mnie i żegnanie czułym po całunkiem , kochałem twoją bezwarunkową obecność. Kochałem za to jaki jesteś nieprzewidywalny lecz subtelny i delikatny . Uwielbiałem słuchać Twoich historii nawet wtedy gdy mówiłeś szybko i nie dało się Ciebie zrozumieć .Kochałem chwile w których uciekałeś na ganek by zapalić papierosa . Mógłbym Zayn wymieniać w nieskończoność rzeczy za które cię Kochałem lecz jest ich zbyt wiele a moja ręka zaczyna mnie boleć. Zayn po prostu Cię kocham i mimo tego , że nie ma mnie przy Tobie moja miłość nadal trwa . Jest nieśmiertelna. Jeśli kiedykolwiek znajdziesz kogoś nie odtrącaj Go , być może to właśnie będzie ta jedyna osoba w Twoim życiu ? Nie pozwól by szansa na miłość uciekła ci przed nosem przez wspomnienia lecz proszę jednocześnie byś o mnie nie zapomniał. Byś kiedyś usiadł na tarasie wieczorem spojrzał w niebo i wspomniał roztargnionego i wiecznie gnającego za marzeniami blond Irlandczyka. Pamiętaj Zayn ,że gdy poczujesz się samotny i zatęsknisz za mną spójrz ku górze na samotny księżyc , będę tam zawsze czekając na twoje spojrzenie.

Zawsze cię kochający Niall.

I rzeczywiście był, każdego wieczoru, kiedy Zayn spoglądał w niebo, widział uśmiechniętą twarz swojej pierwszej i najwspanialszej miłości.

2 komentarze:

Unknown pisze...

Kocham to. Po prostu to kocham.
W połowie zaczęłam ryczeć i ryczę do tej pory. Cholera, to jeden z najlepszych fanficków jakie w życiu czytałam Q_Q

Unknown pisze...

cudowny..<3
po prostu łzy mi leciały stróżkami...

Prześlij komentarz